Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

11.2.17

[8] hey

Orlaith...
Tak. Złota królowa.
Od złotego nieba?
Mistrzyni dedukcji.
Znasz ją?
Znałem. Zanim zniknęła.
Wygląda na całkiem ważną osobę.
JEST całkiem ważną osobą.
Jak długo jej nie ma?
Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, jakby rozważał, czy jej powiedzieć czy też nie. Nie pospieszała go. Usiadła na murku i zanurzyła dłoń w małej paczce Lay'sów fromage.  Powinna tu teraz siedzieć z Danielem, ale w ostatniej chwili dostała od niego wiadomość, że musi natychmiast lecieć na jakieś "spotkanie". Już się przyzwyczaiła, ostatnio często ją wystawiał. Kupiła te czipsy specjalnie dla niego, wiedziała, że uwielbia ten smak, ale skoro nie przyszedł...
Prawie 700 lat.
Wow. Całkiem sporo. Też jesteś taki stary?
Nie spodziewała się odpowiedzi - i jej nie otrzymała. Oblizała palce i wytarła je w spodnie. Schowała resztę czipsów do torby. Po chwili ciszy założyła nogę na nogę i zaczęła nią intensywnie wymachiwać, w przód i w tył, w przód i w tył...
Jesteś zła?
Nie.
Przeze mnie?
Nie.
Przez Daniela?
Nie jestem zła.
Mam mu zbić tą wesołą buźkę?
Nie!
Wow. Jesteś dzisiaj wyjątkowo elokwentna.
Coś mignęło jej przed oczami i wylądowało na jej nosie. Spojrzała w górę. Pojedyncze płatki śniegu bez pośpiechu opadały na ziemię i od wsiąkały w glebę. Opatuliła się ciaśniej płaszczem. Nie wiedziała co robić - z każdą minutą mróz drażnił ją coraz bardziej, ale nie miała ochoty wracać do domu ani iść do Ministerstwa...
Nagle poczuła potężną siłę chwytającą ją za nadgarstki i podrywającą w górę. Chciała coś powiedzieć, zacząć krzyczeć, jednak w tym momencie uderzyła ją nienaturalna biel. Zaskoczona zamknęła oczy i schowała twarz w ramieniu. Siła zacisnęła uścisk na jej nadgarstkach, a po chwili dziewczyna zupełnie przestała cokolwiek czuć. Przez moment pomyślała nawet, że straciła ręce, jednak to uczucie minęło, gdy z powrotem otworzyła oczy.
Z każdej strony otaczała ją biel - biały stół, krzesło, sufit, podłoga, ściany... Wszystkie były "matowe" poza jedną, jakby lekko przyciemnioną, przypominającą szklaną taflę.
Lustro weneckie, podpowiedział jej Rene. Jednak ona go nie słuchała. Wyciągnęła przed siebie dłoń i dotknęła koniuszkami palców jego powierzchni, po czym szybko cofnęła dłoń.
Gdzie jest moje odbicie?
Podeszła bliżej i wytężyła wzrok. Nie mogła dostrzec siebie, jednak gdy tak wpatrywała się w to lustro, była coraz bardziej pewna, że widzi jakiś ruch.
Wtedy nagle drzwi się otworzyły. Kobieta w kruczoczarnych włosach spiętych w kok, intensywnie czerwonej szmince i kitlu prowadziła przed sobą małą postać.
- Przepraszam? - Marcelina zrobiła krok w ich stronę, jednak natychmiast zastygła, gdy kobieta posadziła dziewczynkę na krześle. Drobny nosek, usta, nawet dłonie, które położyła na stole, miała malutkie. Jednak pewien "szczegół" wyjątkowo przykuł jej uwagę - lśniące, krwistoczerwone włosy, związane w sięgającego talii warkocza.
Orlaith?
Usłyszała ciche westchnięcie Rene, jednak nie odpowiedział na jej pytanie. Kobieta w tym czasie przyczepiła do ciała dziewczynki kilka jakby-plastrów, z kablami prowadzącymi poza pomieszczenie, po czym wyszła bez słowa. Mała wpatrywała się nieobecnie przed siebie.
Ona w ogóle oddycha?
Mijały sekundy, minuty i nic się nie działo. Marcelina krążyła po pokoju, próbowała otworzyć drzwi, dojrzeć, co jest za lustrem... Nagle mała drgnęła, a kilka sekund później usłyszały spokojny, kobiecy głos.
- 714. Aurora, lat 7, zaburzenie dysocjacyjne tożsamości. Stopień E, projekt Exodus. Podejście 37. W porządku, Auro, konwencjonalne metody nie przyniosły oczekiwanych efektów, więc po przedyskutowaniu wszystkich za i przeciw, postanowiliśmy od razu przejść do drugiego etapu. Nie denerwuj się.
Marcelina spojrzała na dziewczynkę. Dalej siedziała w tej samej pozycji.  Nie wyglądała na zdenerwowaną. Raczej na znudzoną. Ona w ogóle słuchała tej kobiety?
- Eksperyment jest prosty. Zamknij oczy i zrelaksuj się. Możesz widzieć różne rzeczy, słyszeć złe głosy... Ale skup się na mnie, dobrze? Postaraj się nie odpłynąć. W porządku, zaczynamy. Dawno, dawno temu...
Kobieta zaczęła opowiadać bajkę o Kopciuszku. Marcelina zmarszczyła brwi. O co w tym wszystkim chodziło? Co to w ogóle za eksperyment? Czemu jej to pokazywał? Jakby nie mógł jej wprost o wszystkim powiedzieć, nie, on musiał wszystko utrudniać.
Po kilku minutach dziewczynka chyba naprawdę zasnęła. Marcelina nie dziwiła jej się. Głos tej kobiety był dziwnie statyczny, bez emocji, jakby recytowała wyuczoną formułkę. Zamiast jej słuchać, Misia podeszła do lustra i próbowała zobaczyć, co się za nim znajduje.
Jednak w połowie opowieści coś zaczęło się zmieniać. 
- ...spojrzała na zegar. Do północy brakowało zaledwie pięciu minut - kobieta na moment przerwała czytanie. Nie była to długa przerwa, ale nie umknęła uwadze Marceliny.  - "Musimy uciekać", usłyszała głos Królewicza. "Nie rozumiem", odparła, wysuwając się z jego ramion. "Jesteś potężna.". "Tyle to i ja wiem". "To dar, ale również przekleństwo.". "Nie rozśmieszaj mnie.". "Zbliża się woj..."
Kobieta nagle przerwała. 
- Nie! - wyrwało się Marcelinie. - Chcę wiedzieć, co było dalej!
Jednak również zamarła, gdy dostrzegła odbicie dziewczynki. Mała dalej wpatrywała się w lustro, jednak to spojrzenie było inne - intensywne, skupione. Przechyliła głowę w lewo i delikatnie podniosła podbródek, równocześnie powoli zamykając oczy.
Nie minęła nawet sekunda, gdy otworzyła je z powrotem, chwyciła stół i cisnęła nim stronę lustra. Marcelina nie zdążyła nawet się pochylić - stół przeleciał prosto przez nią i roztrzaskał się o szybę. Wszystko działo się tak szybko. Dziewczynka zamachnęła się energicznie i gołą pięścią zrobiła wyrwę w metalowych drzwiach. Wyrwała je z zawiasów i rzuciła w lustro, tym razem tworząc na jego powierzchni niewielką rysę. Marcelina ruszyła niepewnie za nią na korytarz. W przejściu stanął mężczyzna w czarnym kombinezonie, celując w małą z karabinu. Ona bez zastanowienia chwyciła lufę i szybkim ruchem ją wygięła, po czym wyrwała mu broń i gruchnęła kolbą w jego twarz. Mężczyzna upadł bezwiednie na ziemię, jednak na jego miejsce już pojawiło się kilku następnych.
Była nadludzko szybka. Skakała od jednego do drugiego, powalała ich kopniakami, ciskała nimi bez problemu, jednemu skręciła kark, innemu wbiła dłoń w podbrzusze... Nie zdążyli nawet nacisnąć spustu, a już wszyscy leżeli na ziemi.
- Nie pozwólcie mu uciec! - usłyszała nagle ten sam, beznamiętny głos, a po chwili dojrzała czarną czuprynę wyłaniającą się zza rogu. Kobieta stanęła na środku korytarza z wysoko podniesioną głową, otoczona przez tabuny żołnierzy i spojrzała obojętnie na dziewczynkę.
- To nie ma sensu, Maudit. Nie opieraj się, nie komplikuj tego. Nikt nie musi ginąć.
Mała uśmiechnęła się szeroko i zakrwawioną dłonią zaprezentowała dywan ciał leżący u jej stóp.
- Trochę już za późno na przymilanie się, nie sądzisz?
Ich spojrzenia spotkały się na krótką chwilę. Wtedy dziewczynka ruszyła gwałtownie przed siebie. Tym razem żołnierze już się nie wahali, jednak mała z gracją unikała kul. To wyglądało bardziej jak taniec niż śmiercionośna zabawa. Czerwonowłosa była coraz bliżej, żołnierze powoli się wycofywali, jednak kobieta dalej stała w miejscu z wysoko podniesioną głową.
Dopóki mała nie rzuciła się na nią - runęły z impetem na ziemię. Dziewczynka zamachnęła się, jakby chciała ją uderzyć, jednak kobieta była szybsza - chwyciła ją za kark i...
Nagle wszystko zaczęło się rozpływać. Mała wyrwała się kobiecie i odskoczyła od niej jak poparzona, odwróciła się w stronę Marceliny i przez chwilę biegła w jej stronę, po czym runęła bezwiednie na ziemię.
Marcelina zrobiła krok w jej stronę, chciała jej pomóc, jednak ta sama siła chwyciła energicznie jej dłoń i zabrała ją z powrotem na dziedziniec liceum. Dziewczyna przez dłuższą chwilę nie mogła się pozbierać, próbowała zrozumieć, co się właśnie stało, jednak z rozmyślań wyrwał ją nietypowy, ale przyjemny dla ucha męski głos.
- Cześć.

3 komentarze:

  1. Niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  2. I się chyba nie doczekam... xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, to calkiem śmieszne, bo akurat dzisiaj po całkiem długiej przerwie wzięłam się za edytowanie XD przypadek? XD
      Wiem, wiem, systematyczność nigdy nie była moja dobra strona XD z góry przepraszam, sama tez chciałabym juz to skończyć, ale zwyczajnie nie mogę XD
      ale dziękuję, ze nadal ktoś tu wchodzi, podziwiam, serio ❤

      Usuń