Mężczyzna był ubrany na czarno od stóp aż po kaptur na głowie. Wytrzepał buty i podszedł do lady.
- Ah, przepraszam, zamyśliłem się - odezwał się nietypowym, odrobinę wyższym niż większość jej znanych chłopaków, z delikatnie wyczuwalnym akcentem.
Gwałtownie zerwał z głowy kaptur i zaczesał do tyłu kruczoczarne włosy (po chwili kilka kosmyków i tak opadło z powrotem na jego czoło).
- Poproszę long black - powiedział z uśmiechem na twarzy i nagle odwrócił się prosto w stronę Marceliny. Otworzył nieznacznie usta i zastygł. Drgnęła, gdy jego czarne jak węgiel ślepia zaczęły powoli schodzić w dół, jakby ją uważnie skanował.
Nie pozostała mu dłużna.
Skośne oczy, lekko spłaszczony nosek, wydatne, spierzchnięte usta... Było w nim coś pociągającego, ale Daniel nadal bił go na głowę we wszystkich kategoriach. Czarne kosmyki sterczały we wszystkie strony, część z nich opadała mu na czoło, zakrywając fragment brwi. Miał cienie pod oczami. I małego pieprzyka na linii żuchwy.
Nagle położył dłoń na barku, jakby chciał go rozmasować i odwrócił się z powrotem do Kamili. Chyba zorientował się, że się gapił. Zaczęli o czymś rozmawiać, ale znacznie ciszej i Marcelina nie mogła ich usłyszeć.
Odwróciła wzrok.
Emm... Hej?
Poczekała dłuższą chwilę, a gdy nikt jej nie odpowiedział, dopiła resztkę czekolady, zarzuciła torbę na ramię i, nie patrząc na nikogo, szybko opuściła lokal. Wypuściła powietrze dopiero po siedmiu krokach (tak, liczyła).
Hah, chyba się trochę zestresowałaś, co nie?
Podskoczyła, gdy usłyszała jego głos. Zacisnęła usta.
Kurczaczki, czy to motyle? Nie ma mnie 5 minut, a ty już baraszkujesz z jakimś kolesiem? Szkoda, że mnie nie było, może bym ci wybił z głowy tego Daniela.
Co? O co ci chodzi?
Ktoś tu się zakochał~
Nie? O czym ty gadasz? Kocham Daniela.
Nie musiałem tego wiedzieć. Czytaj, nie interesuje mnie to. Słuchaj. Mi to tam wisi, z kim się liżesz...
PRZESTAŃ!
I naprawdę przestał. Odruchowo poprawiła ubranie i rozejrzała się dyskretnie. Nikt nie zwrócił na nią uwagi. Więc czemu czuła się jakby zrobiła coś strasznego?
Przynajmniej nie musiała go słuchać. Jakby wiedziała, że wystarczy się na niego wydrzeć, żeby ucichł, zrobiłaby to już dawno temu.
Nagle ktoś na nią wpadł.
- Misia!
- Chloe?
Gdy tylko Marcelina ją zobaczyła, jej usta same się otworzyły w prawdziwym szoku.
- Jejku, twoje włosy!
- Wiem! - Chloe uśmiechnęła się do niej szeroko. Przeczesała dłonią krótkie, płomienistoczerwone włosy, robiąc przy tym naprawdę dziwne miny.
- Wyglądasz super!
- Wiem!
Obie parsknęły głośno śmiechem. Marcelina niepewnie dotknęła jej głowy, jakby nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Jasne, Chloe od zawsze była szalona, ale nigdy nie sądziła, że zetnie swoje długie do pasa włosy, tak z dnia na dzień. Chociaż właściwie już kiedyś zrobiła podobny numer - pewnego dnia przyszła do szkoły z kolczykiem w nosie. Oczywiście to było nic w porównaniu z jej włosami - już wolała nie wiedzieć, co Chloe odwali następnym razem.
Mimo tej odrobiny szaleństwa w oczach, Chloe była dobrą przyjaciółką. Znały się jeszcze zanim trafiły do tego samego liceum i za każdym razem, gdy Marcelina miała dosyć chłopaków, Chloe witała ją w swoich progach z otwartymi ramionami. Mogła obgadywać wszystkich i wszystko bez obaw, że następnego dnia cały świat się o tym dowie. Chloe jako jedyna mogła dotykać jej włosów bez pytania i to przeżyć. Mogła zadzwonić do niej o czwartej rano z pytaniem "ile mąki do naleśników", a Marcelina chwilę później już stała pod jej drzwiami z patelnią pod pachą (bo Chloe oczywiście przypomniało się, że żadnej nie miała). Jeśli potrzebowała pomocy w doborze ubrań lub po prostu chciała porównać wielkość piersi, tylko jedna osoba przychodziła jej na myśl.
Nie były nierozłączne, ale ich życie byłoby niezwykle ubogie, gdyby się nie spotkały. Nie tylko ich życie - w ogóle w liceum, a nawet w całym mieście byłoby nudno. Ludzkie szachy na boisku na dzień z wychowawcą, flash mob z udziałem króliczka wielkanocnego w Galerii Bałtyckiej, prawie-legalna sprzedaż fasolek wszystkich smaków na przerwach... To Marcelina obmyślała te wszystkie akcje, a Chloe bez wahania wprowadzała je w życie. Działały jak jeden umysł, jak Bonnie i Clyde, Fred i George, Pat i Mat. Oddzielnie potrafiły wiele, razem mogły wszystko.
- A ty co tak sama o tej porze? - Chloe spojrzała na swój udawany zegarek na nadgarstku, zaraz nad jakimiś bazgrołami (zawsze pisała po ręce, gdy musiała zapamiętać coś ważnego).
- Daniel mnie wystawił.
- Oj, nie przejmuj się, już nagrzałam obcążki. Daj tylko znak, a tnę.
- Jesteś chora.
- Tylko wariaci na tym świecie są coś warci. No chodź, odprowadzę cię do domu.
Chloe chwyciła ją pod pachę i zaczęła ją prowadzić ulicą, kiwając się przy tym przesadnie na boki.
Były tak zajęte rozmową, że nie zauważyły dwójki mężczyzn opartych o czarnego sedana, uważnie je obserwujących. Jeden z nich, w masce na oczy przypominającej pandę, rzucił niedopałek papierosa na ziemię , po czym schował śnieżnobiałe włosy pod kapturem. Drugi, w czymś przypominającym maskę przeciwgazową, spojrzał na niewielkie urządzenie przypominające jeden z tych termometrów-pistoletów, które trzymał w dłoni i dyskretnie celował w stronę Marceliny i Chloe.
- To ona?
- Wskaźnik milczy.
- Wygląd się zgadza.
- Wygląd to nie wszystko. Wystarczy, że przefarbujesz włosy, nałożysz soczewki, jakaś operacja plastyczna i już nowy człowiek. Nieważne. Chodź, szukamy dalej.
Gemini is a personal management tool with features like savings, investment and much more. It enhances your business career and is a blessing for the business world. If you want to learn more information about Gemini Support Number +1800-665-6722 or know the process of using it, you can take full-fledged information from the professionals who have been working in Gemini domain for years and have skills to deal with Gemini errors. They are available 24/7 and can be reached by dialing Gemini customer service number. Get in touch with them to overcome your issues.
OdpowiedzUsuń